Grudziądzanie do meczu z Górnikiem Polkowice podchodzili z wielkimi chęciami przełamania niemocy na własnym stadionie. Ostatni raz "Biało-zieloni" przy Piłsudskiego 14 wygrali w listopadzie zeszłego roku. Jeszcze w ramach pierwszoligowych zmagań ograli przed swoimi kibicami Zagłębie Sosnowiec 2:1.
Na murawie od pierwszych minut działo się niewiele. Gra przede wszystkim toczyła się w środkowej strefie boiska. Emocje rozpoczęły się od 20' minuty, kiedy to drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną obejrzał boczny defensor Olimpii, Bartosz Widejko. Od tej pory podopieczni trenera Pawła Crettiego musieli radzić sobie w osłabieniu.
Pierwsza połowa nie stała pod znakiem dogodnych sytuacji. Tych było jak na lekarstwo. Pod dostatkiem było za to żółtych kartek. Sędzia spotkania Piotr Idzik w tej kwestii nie próżnował. Żółte kartoniki rozdawał szczodrze i bez większych oporów.
Druga połowa źle rozpoczęła się dla Olimpii. W 50' minucie kapitalnym uderzeniem z ponad 30 metrów popisał się kapitan Górnika, Kamil Wacławczyk. Golkiper grudziądzan, Nikodem Sujecki przy tak precyzyjnym uderzeniu nie miał największych szans.
Mecz po bramce otwierającej znów stał się mało emocjonujący. Sytuacji pod bramką zarówno jednych, jak i drugich ponownie było niewiele. Mnożyła się za to gra w środku pola. Dodatkowo arbiter pokazywał kolejne kartki.
Jednobramkowa przewaga Górnika utrzymała się do końca meczu. Olimpia przegrała kolejny mecz na własnym stadionie.Na pomeczowej konferencji prasowej sobotni pojedynek skomentowali szkoleniowcy obu drużyn.