MKS Grudziądz pokonał Sokół Kościerzyna 26:24. Zwycięstwo w ostatniej minucie meczu wisiało na włosku. Prowadzenie gospodarzy raptownie zmalało. Przyjezdni mieli okazję doprowadzić do remisu. Horror zakończył się jednak po myśli drużyny z Lotniska. Podopieczni Sylwestra Ziółkowskiego pewnie wyszli na prowadzenie w pierwszych minutach pojedynku. Mieli już nawet bezpieczną, kilku bramkową przewagę. Goście od czasu do czasu próbowali doścignąć MKS, zbliżając się jednak co najwyżej na 2 oczka. Pojawiały się niepotrzebne błędy. Kościerzyna zagrała twardo. Nerwów jednak nie brakowało z obu stron, stąd częste dwuminutowe kary, na które zawodnicy byli odsyłani przez sędziów co rusz.
Będą luki w obronie za dyskwalifikacje
Sypie się obrona MKS-u Grudziądz. Dramatyczna sytuacja jest wynikiem czerwonych kartek, jakie sędziowie pokazali dwóm zawodnikom w poprzednim meczu oraz w sobotnim pojedynku z Kościerzyną. Tym razem boisko opuścił Mateusz Orłowski, który dodatkowo upomniany został za dyskusje z arbitrem.
To jest nasza wina, że potrafiliśmy roztrwonić przewagę. Wdaliśmy się w przepychanki. Niecierpliwie graliśmy w ataku. Całe szczęście, że wygraliśmy -mówi trener Sylwester Ziółkowski.
Ze względu na obostrzenia, mecz w Grudziądzu odbył się bez publiczności. Kolejny mecz MKS zagra w Wągrowcu.