Samochód marki Rover uderzył z taką siłą, że betonowa lampa runęła na przejście dla pieszych. Na szczęście na "zebrze" nikogo nie było. Słup rozpadł się na kilka kawałków. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia.
Myślałam, że to wybuchły ogromne petardy. Huk był olbrzymi, potem nastała cisza, po chwili słychać było tylko nadjeżdżającą straż pożarną - relacjonuje mieszkanka okolicznych bloków
Po przybyciu Straży Pożarnej i Policji okazało się, że kierowcy nie ma w pojeździe, ani w jego okolicy. Wiadomo, że na drodze panowały kiepskie warunki. Droga była mokra i śliska.
Samochód miał spersonalizowaną rejestrację. Ustalenie właściciela to kwestia czasu. Sprawcę pomoże znaleźć miejski monitoring.