art1-eska

i

Autor: pexels

ESKA - RAZEM PRZECIW DEPRESJI

O depresji. Gdy życie uwiera i boli.

2023-11-21 12:35 Materiał sponsorowany

Depresja – każdy zna to słowo, na każdego to słowo działa w bardzo specyficzny sposób… Większość z osób, które doświadczyły tego stanu reaguje lękiem, przerażeniem na sam dźwięk tego słowa.

Depresja to choroba duszy, stan umysłu, ale także stan, w którym organizm fizycznie, somatycznie reaguje zupełnie inaczej nie zwykle.

Jeżeli człowiek jest jednością psycho-fizyczną, w takim więc razie w stanie choroby duszy jaką jest depresja, choruje też ciało.

Depresję charakteryzuje przede wszystkim obniżony nastój – człowiek nie ma siły, chęci, napędu potrzebnego do życia. Błędem jest myślenie, że człowiek nie chce żyć – większość osób, które przez to przechodziły nie mają siły do życia, nie chce co najwyżej „takiego życia”.

Kasia i Martyna, które były w depresji określiły to, że to tak jakby ktoś wyłączył prąd, jakby człowiek znalazł się w ciemnym bunkrze „3 metry pod ziemią”. Taki stan można określić jako depresję, gdy trwa co najmniej 3 tygodnie. Nie musi się to wiązać z żadnymi szczególnymi, traumatycznymi doświadczeniami, po prostu wystarczy, że jesteś młodą osobą w okresie dojrzewania, a ten stan, okres w życiu charakteryzuje się częstymi reakcjami, stanami czy zaburzeniami depresyjnymi.

Nikt nie zakłada, że coś takiego mnie spotka, ale depresja „zjawia się” nie proszona i przez nikogo nie oczekiwana. Najczęściej sami nie wiemy, że to co się z nami dzieje, nazywa się depresją. Człowiek stopniowo „spada w dół”, tak więc często nie potrafi obiektywnie ocenić, że to co się z nim dzieje, to jest właśnie depresja.

Ponadto stosujemy bardzo silne mechanizmy obronne – wypieramy, tłumimy, staramy się nie dopuszczać do ostatecznej porażki, stąd „jakoś trwamy”.

Pojawiają się coraz częściej zachowania autodestrukcyjne, po prostu depresja jest silniejsza niż wszelkie nasze „chcenie”, stąd przestajemy coraz bardziej funkcjonować jak dotychczas. Burzą się dotychczasowe fundamenty – „kiedyś uczyłem się tak, nie martwiłem się kataklizmami, nie denerwowały mnie kłótnie z rodzicami czy bratem”, teraz na wszystko patrzę z przerażeniem, lękiem, nawet proste zdarzenia czy czynności doprowadzają do bólu i rozpaczy. To nic, że się nie myję, nie golę, że nie obchodzi mnie klasówka z historii, nie mam siły na cokolwiek, jednocześnie najprostsze uwagi czy krytyka powodują ucieczkę „w głąb siebie”.

Niech nikt nie udziela wtedy „mądrych rad”, bo w ogóle ich nie słucham, zabiję jeżeli psycholog powie: „weź się w garść”, a mama zapyta: „dlaczego tak się zachowujesz?”. Przecież ja w tym stanie tak bardzo nienawidzę siebie, jestem impulsywny i zbuntowany, a nieraz po prostu tylko leżę i nawet nie patrzę na świat. Nie widzę kolorów, nie słyszę dźwięków, wszystko przeraża. Cały czas jest we mnie uczucie, że to nie ma sensu, że życie jest tak ogromnie trudne i tak bardzo „boli” każda godzina takiego stanu, myśli samobójcze, cały czas są w mojej głowie, ale nawet nie wiem, że to, co czuję, to są właśnie myśli samobójcze…

Wiele osób w depresji mówi, że cały czas boli ich głowa, mięśnie, mają kłucie w klatce piersiowej, boli nie tylko dusza, ale i ciało. Bardzo często jest to stan „niezidentyfikowany” i dlatego istotne jest, aby specjalista postawił diagnozę (psycholog, psychiatra) i jak najszybciej rozpoczął leczenie.

Gdy pytam dzieciaki „mniejsze” i „większe”, co jest ważne w stanie depresyjnym, mówią: „Istotne, aby ktoś był blisko, dał bezpieczne schronienie, nie pytał co się dzieje, nie pytał dlaczego?, dlaczego to robisz? i czemu mi to robisz?, nie naciskał, nie mówił, że musisz wziąć się w garść…”

Bardzo ważne, aby odczytywać wysyłane nawet najmniejsze sygnały, słowa typu: „nie ma sensu”, „przeraża mnie wszystko”, „jestem do niczego”. Czasami bardzo ważnym sygnałem są samookaleczenia.

Istotne jest, aby być w bliskości ze swoim dzieckiem, rozmawiać, a czasami, gdy dziecko nie chce rozmawiać, „patrzeć oczami i sercem”. Być blisko, dawać swój czas i starać się, aby dzieciak nie stracił z nami kontaktu.

Są takie stany, gdy „chcieć” nie wystarcza, „kochać” też nie wystarczy – trzeba po prostu ten trudny czas „bezpiecznie przetrwać”, by potem „pięknie żyć…”.