Dyrekcja zapewnia, że nie ma decyzji o likwidacji kardiochirurgii. Ordynator Wojciech Ogorzeja pożegnał się ze stanowiskiem. Umowa wygasła. Od dłuższego czasu wiele mówi się o tym oddziale ze względów finansowych. Szpital szuka oszczędności, a jak niedawno podkreślał prezydent Maciej Glamowski, średnio miesięcznie przyjmowanych jest 6 pacjentów z Grudziądza. To z pewnością za mało, aby jego utrzymanie mogło się opłacać. Ale co z pacjentami, którzy właśnie na tak fachową pomoc medyczną liczą?
-"My nie mamy zamiaru tułać się po Polsce, żeby szukać ratunku" -mówi pacjentka oddziału. Swój sprzeciw wobec likwidacji postanowiła zamanifestować podczas pikiety pod ratuszem.
W mediach społecznościowych zorganizowano spontaniczne spotkanie, na które przyszły jednak zaledwie dwie osoby. Na forach nie brakuje głosów podobnych do tych, które dziennikarze usłyszeli od uczestniczek pikiety. "Okazało się, że nikt nie może mnie operować. Dyrekcja wstrzymała operacje. To jest stresująca sytuacja dla pacjentów czekających na operację serca" -dodaje.
Pod koniec września ubiegłego roku miała miejsce pod Urzędem Miejskim podobna akcja. Grupa kilku młodych osób zaniosła prezydentowi Grudziądza tort w kształcie serca. Zaniepokoiły ich doniesienia o planowanym zamknięciu szpitalnych oddziałów w związku z jego restrukturyzacją. Słodka niespodzianka miała przekonać władze miasta, by nie zamykano kardiochirurgii. -"Szpital to jest nasze dobro" -mówili. Przekazali włodarzowi miasta także biografię profesora Religi.
Dyrekcja obecnie prowadzi rozmowy z pozostałymi lekarzami z oddziału odnośnie dalszej współpracy.